Coraz młodsze dzieci w Polsce zaczynają przygodę z piłką nożną. Z pewnością jest wśród nich wiele talentów, które czekają na odkrycie i oszlifowanie. Jednak nie każdy objawi się w bardzo młodym wieku. O czym powinni pamiętać trenerzy szkolący najmłodszych piłkarzy, aby nie przeoczyć boiskowego geniusza?

{jcomments on}

 

Z pewnością każdy trener dzieci i młodzieży chciałby odkrywać i szlifować piłkarskie diamenty. I pewnego dnia móc z dumą powiedzieć o zawodniku, który osiąga sukcesy: „to chłopak ode mnie”. Jednak od pierwszego kontaktu z piłką w klubie do profesjonalnego debiutu nierzadko mija ponad 10 lat treningowych przygotowań. Dlatego wykrywanie piłkarskich talentów jest procesem skomplikowanym, przewrotnym i nie zawsze do końca przewidywalnym. W grę wchodzi wiele czynników, a ostateczne rozstrzygnięcia często zaskakują. Wcale nie jest powiedziane, że młody zawodnik, który wyróżnia się na tle swoich rówieśników w wieku 7 lat, będzie właśnie tym, który przysporzy swojemu trenerowi powodów do dumy jako senior. Odwrotność może być również prawdziwa. Takie przykłady dopiero wprawiają w niemałe zakłopotanie trenerów, którzy nie dostrzegali wielkiego potencjału w rozwijającym się zawodniku.

 

Piłkarskie brzydkie kaczątka, czyli problem Simona Kjaera

 

Rasmus Ankersen, antropolog sportu i trener piłkarski z licencją UEFA A w swojej książce pt. The Gold Mine Effect: Crack the Secrets of High Performance opisuje zagadnienie, które z autopsji nazywa „problemem Simona Kjaera”. Ankersen opowiada, jak współtworzył jedną z pierwszych profesjonalnych akademii piłkarskich w Skandynawii – FC Midtjylland na początku XXI wieku. Do składu juniorów brakowało wtedy jeszcze jednego zawodnika. Jednym z kandydatów był „przeciętniak” – Simon Kjaer. To nazwisko nie widniało w żadnym kajecie duńskiego skauta ani trenera. Jednak z braku innych opcji i presji czasu sztab akademii zdecydował się przyjąć pod swoje skrzydła młodego Duńczyka, mimo iż nikt nie dawał mu żadnej szansy zaistnienia w zawodowym sporcie.

 

 

Kariera Kjaera szybko nabrała kolorytu. Już w wieku 18 lat został zakontraktowany za bagatela 4 mln euro do włoskiego Palermo. Obecnie jest podstawowym zawodnikiem francuskiego Lille OSC, trzeciej siły Ligue 1 w sezonie 2013/2014. Wcześniej z powodzeniem występował także w Serie A (we wspomnianym już Palermo oraz AS Romie), a także w Bundeslidze (VfL Wolfsburg). Od 2009 r. reprezentuje Danię na arenie międzynarodowej, zaliczając między innymi fantastyczne występy na MŚ w RPA w 2010 r.

 

Kiedy to czytamy, może się wydawać, że oto wielce utalentowany chłopiec z duńskiej prowincji zbiera właśnie żniwo swojej ciężkiej pracy pod okiem trenerów, którzy go kiedyś dostrzegli i zawsze w niego wierzyli, dając mu niezbędne wskazówki i wsparcie z wiarą, że zrobi piłkarską karierę. Tak można by stwierdzić post factum. Ankersen rozwiewa jednak wszelkie wątpliwości. Żaden z 6 z trenerów akademii FC Midtjylland nie przewidział rozwoju kariery Simona Kjaera. Nikt nie dawał mu cienia szansy. Do składu przyjęto go raczej jako „zapchajdziurę”. Kjaer udowodnił, jak bardzo się pomylili.

 

Powyższy fragment pochodzi z artykułu autorstwa Grzegorza Więcława „Głębia piłkarskiego potencjału: Jak można dostrzegać to, czego jeszcze nie widać?” opublikowanego w wydaniu specjalnym „Asystent Trenera Dzieci”.