Niedawno odbyło się uroczyste otwarcie pierwszej w Europie akademii piłkarskiej "Dumy Katalonii". FC Barcelona Escola Varsovia ma docelowo szkolić około tysiąca dzieci. O tym, czy zachodnie wzorce poprawią jakość polskiego futbolu i czy polskie kluby są już na starcie przegrane w konfrontacji z "Blaugraną", rozmawiamy z Michałem Libichem, trenerem juniorów w Polonii Warszawa.{jcomments on}

 

 

Gadu-Gadu.pl: Niedawno był pan na stażu w Barcelonie. Czy zgodzi się pan z twierdzeniem, że jeżeli chodzi o szkolenie, między klubami z Polski i Zachodu jest wielka przepaść?

 

Michał Libich: Myślę, że różnice zaczynają się dopiero w wieku 14-15 lat. Na początkowym etapie szkolenia my również mamy utalentowaną młodzież i nie jest to frazes, tylko tak rzeczywiście jest. Dopiero później, poprzez nasz system, czy raczej brak tego systemu, umykają nam pewne istotne szczegóły i to właśnie wychodzi w starszych rocznikach juniorskich czy w seniorach.

 

 

Dlaczego w Polsce nie ma takiego systemu? Nasi trenerzy od wielu lat wyjeżdżają na staże do zagranicznych klubów. Pan był w Barcelonie, Robert Podoliński, który teraz pracuje w Dolcanie Ząbki, jakiś czas temu był w Newcastle. Polscy szkoleniowcy podpatrują najlepszych. Dlaczego nie można tego przeszczepić na nasz grunt?

 

Szczerze mówiąc: nie wiem. Tu nie ma zresztą co się silić na stworzenie wielkiego, ogólnopolskiego systemu. W dzisiejszych czasach można pogrzebać w Internecie i spisać sobie to, co jest najlepsze z poszczególnych systemów szkoleniowych Niemców, Holendrów czy Hiszpanów. Ja dla klubu, w którym obecnie pracuję (Polonii Warszawa - przyp. R.I.), w dwa tygodnie stworzyłem 30-kartkowy system szkolenia. Nie mówię tego, by pokazać, że jestem najmądrzejszy, ale by uzmysłowić, że to samo - na podstawie najlepszych nacji piłkarskich - mogą zrobić wszyscy polscy trenerzy. To kwestia dobrej woli czy poszukiwań. Nie ma się co silić na tworzenie złotych gór tylko po to, by pochwalić się innym: "Ja to wymyśliłem".

 

Tu rodzi się kolejne pytanie. Skąd ta przepaść między Polakami a graczami z Zachodu, skoro do pewnego momentu - i nie jest to wyłącznie pana zdanie, bo to samo mówili chociażby trenerzy holenderscy - rozwój przebiega podobnie?

 

To nie do końca tak. Każdy, kto profesjonalnie zajmuje się szkoleniem młodzieży, wie, że takim "złotym wiekiem", jeśli chodzi o rozwój dzieci w sporcie, jest okres między 7. a 10. rokiem życia. Jeżeli w tym czasie nie wykształcimy pewnych postaw, później ciężko to nadrobić. Wiadomo, że w rywalizacji 12-latków nie zawsze o wyniku decydują umiejętności czysto techniczne, piłkarskie. Liczą się przecież siła, szybkość itd. U seniorów, którzy są już wyselekcjonowaną grupą, decydują natomiast te niuanse, których nie mamy, ponieważ nie nauczyliśmy ich w wieku 7-10 lat.

 

Chciałbym jeszcze zapytać o ruszającą właśnie akademię FC Barcelona Escola Varsovia. Czy nie obawia się pan, jako trener młodzieży w polskim klubie, że będzie ona zabierała szkółkom Polonii czy Legii najzdolniejszych zawodników? Wiadomo, że za samą nazwą "Barcelona" idzie większy prestiż, który może odciągnąć juniorów z innych klubów...

 

Myślę, że otwarcie akademii Barcelony będzie dobrym elementem. Dojdzie tu bowiem aspekt konkurencji, który będzie wymagał na nas, trenerach Legii czy Polonii, jeszcze lepszej i efektywniejszej pracy. Nie możemy bowiem wychodzić z założenia, że najlepiej zamknąć się swoim własnym sosie, bo to do niczego nie prowadzi. Pokazała to dobitnie najnowsza historia naszej piłki... Uważam, że wszelkie inicjatywy, które powodują wzrost konkurencji, przyniosą korzyści nam, trenerom, jak również zawodnikom.

 

Rozmawiał Robert Iwanek

Źródło:  http://sport.gadu-gadu.pl/