W Stanach Zjednoczonych spędził kilkanaście lat. Pracował z reprezentacją narodową tego kraju, pełnił też funkcję selekcjonera kadry młodzieżowej USA. Obecnie trener Lechii Gdańsk – Piotr Nowak odpowiedział na pytania zadane przez naszych Czytelników. Także na te związane z treningiem dzieci i młodzieży.

 

 

Jakie dostrzega Pan różnice w mentalności i świadomości piłkarskiej młodych zawodników w USA i w Polsce oraz różnice we wprowadzaniu młodych zawodników do pierwszego zespołu?

 

Zdarzały się dziwne momenty związane z młodymi piłkarzami. W Stanach Zjednoczonych rodzice mają na nich spory wpływ. Starają się też wpływać na trening, w czasie meczów stoją przy linii i krzyczą, co ich dziecko ma robić na boisku. „Komitet Oszalałych Rodziców” istnieje tam więc od co najmniej kilkunastu lat (śmiech). Miłość do piłki od długiego czasu była więc zupełnie inaczej postrzegana. Prym wiodą baseball, futbol amerykański, koszykówka czy hokej. Często pojawiała się postawa „jeśli nie dasz sobie rady w żadnym z tych sportów, zaczniesz grać w soccer”. To w pewnym sensie dobre, bo młodzi piłkarze są już wtedy wysportowani, dobrze przygotowani fizycznie, motorycznie, koordynacyjnie. Gdy pracowałem z kadrą U23 miałem świadomość, że to będzie kolejna generacja, która wejdzie do pierwszej reprezentacji. To byli zawodnicy głodni sukcesów, którzy chcieli coś osiągnąć. Większość z nich wprowadziła się na tyle dobrze, że później wyjechała do Europy. Trudno było w Philadephii Union, bo nie mieliśmy stadionu, który dopiero powstawał, trenowaliśmy w parku, trzeba było dużo rzeczy budować od podstaw. Fajne doświadczenie, pomagające wyjść poza czysto trenerskie kompetencje.

 

Fot. 058sport

 

Co różni system szkolenia młodych sportowców na poszczególnych etapach, jak college, high school, middle junior itp.? Jakie wartości warto przełożyć na system w Polsce?

 

Przejąłbym na pewno jedną rzecz, którą czasem już da się dostrzec u naszych trenerów, czyli merytoryczne przygotowanie. U nas jest dużo walki, wślizgów, „jeżdżenia na tyłku”. Ważne, by przejąć technologię stosowaną na zachodzie. Młodzi zawodnicy dostają na swoje telefony rozpiski treningowe, statystyki. Mają do tego dostęp także rodzice, którzy mogą na bieżąco śledzić postępy swoich dzieci. Istnieją nawet arkusze oceniające samopoczucie! Przykładowo, zawodnicy mogą oceniać sytuację, w której trener ma do nich pretensje. Jak się wtedy czują, co myślą, jak przyjmują uwagi. Taki przepływ informacji jest bardzo istotny dla szkoleniowców. To indywidualne podejście jest niezwykle ważne. Wiadomo, nie róbmy z trenerów psychologów, ale to element wsparcia mentalnego. U nas wciąż króluje podejście – musimy to zrobić, pojawia się presja na osiągnięcie konkretnego wyniku już u najmłodszych. Nie ma dokładania kolejnych cegiełek z nastawieniem, że budujemy coś na przyszłość. Chcemy mieć od razu gotowy dom. Dużo krzyku, ale nikt przecież nie powinien się do niczego zmuszać. Jeżeli nie pasujesz do zawodu trenera, sprawia ci on problemy – daj spokój, zajmij się czymś innym, nie będziemy się ze sobą męczyć. A my tę lawinę napędzamy. Powinniśmy pójść w stronę edukacji, nie tylko czysto piłkarsko. To też widać, gdy w roli trenera występuje były piłkarz. Często ocenia swoich podopiecznych względem siebie, a to nie jest zawsze dobre. Spójrzmy, że stosunkowo często na topie znajdują się szkoleniowcy, którzy nie grali w piłkę na wysokim poziomie.

 

Fot. 058sport 

 

Biorąc pod uwagę doświadczenia z USA, na jakie elementy powinno się kłaść szczególny nacisk w szkoleniu dzieci, a później młodzieży?

 

W USA miałem do czynienia z akademiami. Były to grupy dla dzieci w wieku 10–16 lat, zarówno chłopców, jak i dziewcząt. Kładłem nacisk na rozwijanie poprawnej techniki biegu, ogólnej sprawności. Wtedy też przychodzili rodzice i pytali: trenerze, kiedy wreszcie będzie jakaś gra, strzały czy coś podobnego? Odpowiadałem, że najpierw trzeba nauczyć się podstawowych elementów. Choćby tego, jak upadać w przypadku faulu, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Wiele rozmawiamy na temat szkolenia dzieci i młodzieży, ale Stany Zjednoczone znacząco różnią się od Polski. Tam wszyscy, dosłownie wszyscy biegają. Nawet moja 8-letnia wówczas córka wychodziła rano i przebiegała pewien dystans. Wiadomo, sporo się zmienia, teraz motywacja spada. Niegdyś były inne życiowe priorytety. Kiedyś zaczynało się od rodziny, pracy, religii, a na końcu była osobista satysfakcja. Teraz się to odwróciło. Jeśli coś nie sprawia mi przyjemności – nie będę tego robił. Widzę to po młodszej córce, która wybiera sobie to, co zrobi. Generacja się zmieniła, ale można to poprawiać. Nasze społeczeństwo jest głodne sukcesów, trzeba mu tylko zaszczepić tego ducha. Ważne jest podejście mentalne, elementy czysto piłkarskie przychodzą z czasem. Nie wygra się tego krzykiem. Obecnie w Polsce piłkarze są wielkimi idolami, taki mamy czas. Kilka lat temu widzieliśmy na podwórkach Ronaldo, Messiego i Ibrahimovicia. Dziś są to Lewandowski, Błaszczykowski czy Milik. Trzeba to pielęgnować, pokazywać adeptom futbolu ścieżkę do kariery, bo choćby wymieniona przeze mnie trójka nie wygrała wszystkiego tylko talentem, ale przede wszystkim tytaniczną pracą. Kluczowe jest podejście psychologiczne. Polecałbym również uprawianie innych sportów. Gimnastyka, koordynacja – to można znaleźć w innych dyscyplinach, takich jak siatkówka czy koszykówka. To pomaga też w futbolu. Musi jednak wyjść też trochę od dzieci, ale rodzice i trenerzy powinni ich do tego nakłaniać. Nakłaniać, nie zmuszać. Gdy byłem dzieciakiem, każdy trening zaczynał się od biegania, ale nie takiego, żeby tylko pobiegać. Chodziło o technikę. Dziś wielu nastolatków biega z pięt na palce. Trudno się tego wyzbyć po kilku latach, to już jest nawyk ruchowy. Później obowiązkowo „wjeżdżała” żonglerka. Technika biegu i panowania nad piłką – to podstawa.

 

Fot. 058sport 

 

Cały wywiad z trenerem Piotrem Nowakiem, a także przykładowy konspekt treningowy Lechii Gdańsk SA znajdziecie w artykule „Najważniejsze jest zrozumienie futbolu” opublikowanym w nr 6/2016 (19) czasopisma „Asystent Trenera”.

 

Tutaj można zamówić czasopismo „Asystent Trenera”