Łukasz Smolarow - asystent trenera w trzecioligowym Ursusie Warszawa (wcześniej przez 4 sezony w GLKS Nadarzyn), od 6 do 15 grudnia 2010 roku przebywał na stażu trenerskim w FC Porto. W tym czasie miał możliwość uczestniczenia w treningach i zbierania doświadczenia w pracy szkoleniowej w tym renomowanym klubie piłkarskim.{jcomments on}

 

 

Redakcja: W jaki sposób udało się Panu zorganizować wyjazd na tak atrakcyjny staż trenerski? W dodatku nie był Pana pierwszy wyjazd w tym celu do Portugalii…

 

Łukasz Smolarow: Tak, to był mój drugi wyjazd na staż trenerski do Portugalii. Udało mi się załatwić wyjazd dzięki znajomości z bramkarzem FC Porto Pawłem Kieszkiem. Zapytał w klubie o możliwość odbycia stażu przeze mnie, następnie przekazał mi adres e-mail osoby odpowiedzialnej za staż i wstępnych ustaleń terminów treningów dokonałem jeszcze przed wyjazdem właśnie za pośrednictwem poczty elektronicznej. Sprawy organizacyjne ustalałem z menadżerem drużyny. (Nieoceniona była oczywiście pomoc Pawła!). Każda drużyna w klubie w FC Porto ma swojego menadżera od spraw organizacyjnych.

 

Nawet drużyny młodzieżowe? Bo Pan był właśnie na stażu w drużynie młodzieżowej?

 

Tak, nawet w drużynie młodzieżowej. Byłem na stażu w drużynie U-19. W FC Porto nie ma drużyny rezerw. Po pierwszej drużynie seniorów kolejną w hierarchii jest właśnie ekipa do lat 19. W FC Porto raczej nie praktykuje się odbywania stażu przy pierwszej drużynie. Udało mi się jednak obserwować ich jeden trening. Wcześniej byłem na stażu w Sportingu Braga właśnie przy pierwszym zespole, ale Porto ma dużo większą renomę i tu dużo trudniej o zorganizowanie możliwości przyglądania się pracy zespołu seniorów. (Pierwszym trenerem był wówczas obecny szkoleniowiec Chelsea Andre Villas-Boas)

 

Jak wyglądało odbywanie stażu?

 

Jak już wspomniałem, plan treningów otrzymałem wcześniej, więc wiedziałem gdzie i o której godzinie mam się pojawić. Drużyna U-19 trenuje w godzinach przedpołudniowych, zazwyczaj o 10. Największe kluby w Portugalii mogą sobie pozwolić na to, żeby treningi młodzieżowych grup wiekowych odbywały się przed południem. Większość trenuje po zakończeniu zajęć szkolnych. Treningi odbywały się w ośrodku Olival, położonym w małym miasteczku oddalonym mniej więcej o 25 km od Porto. Jest to nowy ośrodek zbudowany jakieś 8 lat temu, choć wygląda jakby powstał rok temu.

 

Czy miał Pan okazje poznać ośrodek, jak to się mówi „od kuchni” czy tylko miał Pan wstęp na zajęcia treningowe, które odbywały się na boisku?

 

Tak, zostałem oprowadzony po ośrodku przez dyrektora odpowiedzialnego za 4 filary na których opiera się FC Porto. Te filary to:

 

  • właśnie ośrodek szkoleniowy w Olival,
  • Vitalis Park – miejsce, w którym ćwiczą najmłodsze grupy wiekowe,
  • Casa do Dragao – internat dla przyjezdnych zawodników trenujących w grupach młodzieżowych FC Porto,
  • Estadio Dragao – stadion, siedziba klubu.

 

W ośrodku Olival trenuje również pierwsza drużyna FC Porto. Znajdują się tam 2 praktycznie identyczne budynki-pawilony. Pierwszy z nich służy pierwszej drużynie. Są w nim szatnie, pokoje lekarskie, gabinety odnowy biologicznej, siłownia, mała salka treningowa – można na niej pograć w siatkonogę, przeprowadzić zajęcia koordynacyjne, czy rozciąganie.

 

Drugi pawilon jest przeznaczony dla drużyn młodzieżowych w przedziale wiekowym U-12 – U-19. Wszystkie grupy poniżej wieku 12 lat trenują w Vitalis Park w centrum Porto. Chodzi tu oczywiście o to, żeby rodzice nie musieli dowozić dzieci daleko poza miasto.

 

Czy do ośrodka Olival może wejść każdy, żeby oglądać trenujące tam zespoły?

 

Nie. Olival jest ośrodkiem zamkniętym. Ja przyjeżdżałem z Pawłem Kieszkiem, więc nie było problemu z dostaniem się na teren ośrodka. Już pierwszego dnia ochrona otrzymała informację, że jestem na stażu trenerskim, więc mogłem się później już swobodnie poruszać. Olival jest świetnie przemyślanym ośrodkiem. Projektował go zespół architektów, którzy najpierw jeździli po Europie i obserwowali różne rozwiązania w innych klubach i dopiero później zaplanowali Olival. Poza pawilonami jest również pomieszczenie, w którym jada się śniadania a także tam każdy z zawodników ma swój skromny pokój, wyposażony m.in. w telewizor, w którym może spędzić czas w oczekiwaniu na kolejny trening (jeśli np. są przewidziane 2 treningi danego dnia). Podobno był to pomysł Jose Mourinho. Również wspólne spożywanie śniadań było jego propozycją.

 

 

 

Ośrodek szkoleniowy FC Porto w Olival, fot. Łukasz Smolarow

 

Ile boisk znajduje się w tym ośrodku?

 

Dla pierwszej drużyny przeznaczone są 3 boiska trawiaste. (Jest to taki duży plac mieszczący trochę ponad 3 boiska). Od czasu do czasu na jednym z tych boisk trenują juniorzy U-19. Dodatkowo znajduje się tam jedno boisko ze sztuczną nawierzchnią przeznaczone dla młodzieży. Jego obecność uzasadniana jest względami ekonomicznymi. Ostatnio rozmawiałem z osobą, która była niedawno na stażu w FC Barcelona i nawet tej drużyny nie stać na utrzymanie odpowiedniej liczby boisk trawiastych. Oczywiście w Porto zdają sobie sprawę, że częste trenowanie na boiskach ze sztuczną nawierzchnią może być szkodliwe dla stawów i mięśni zawodników dlatego stosują specjalne ćwiczenia wzmacniające. Jest tam również stadion o pojemności ok. 1,5 - 2 tys. miejsc gdzie odbywają się mecze juniorów. W przypadku meczów U-19, gdy przyjeżdżają drużyny Sporting Lizbona lub Benfica Lizbona zainteresowanie widzów jest bardzo duże. Są tam również 2 mniejsze tartanowe place z bandami, na których można przeprowadzać małe gry. W ośrodku znajduje się również kawiarnia, czynna tylko podczas meczów. Widzowie na mecze w Olival wchodzą oczywiście oddzielnym wejściem i nie mają dostępu do całego kompleksu.

 

 

 

Trening juniorów U-19 - ośrodek w Olival, fot. Łukasz Smolarow

 

Czy może Pan teraz opowiedzieć o Vitalis Park, o którym Pan wcześniej wspominał?

 

Ośrodek Vitalis Park jest umieszczony pomiędzy blokami mieszkalnymi w centrum Porto. Znajduje się tam jedno nieduże boisko ze sztuczną nawierzchnią. Jest ono trochę większe od naszego Orlika. Boisko jest oświetlone i znajduje się pod dachem. Różnica poziomu pomiędzy płytą boiska a trybunami wynosi ok. 5 metrów i można to troszkę porównać do areny, np. takiej hiszpańskiej przeznaczonej do corridy. Rodzice grających dzieci mogą obserwować mecz z dystansu. Myślę, że ta odległość rodziców od dzieci nie jest przypadkowa. Rodzic ma kontakt z dzieckiem, ale jednocześnie nie krzyczy do niego, czyli nie ma możliwości ingerencji w poczynania swojego dziecka. Oprócz tego zadaszonego mniejszego boiska w Vitalis Park znajduje się jeszcze pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią. Znaczące jest, że na tym większym boisku namalowanych było dużo linii. I wystarczyło w odpowiednich miejscach ustawić małe bramki i od razu pojawiało się np. 16 małych boisk. I takich konfiguracji było wiele. Typowo szkoleniowe boisko. Jest to duża oszczędność czasu, gdyż nie trzeba za każdym razem odmierzać kroków i wyznaczać boiska, np. do gry 2 na 2. W tym ośrodku znajduje się jeszcze jedno boisko. Jest to taka klatka, w której nawierzchnią jest wysypana ziemia. Nawet nie wyrównana. Często po deszczu znajduje się tam błoto. Jest nierówno, piłka skacze. Zostało to zrobione celowo. Stworzono warunki, w jakich grało się w piłkę 10-20 lat temu na podwórku. Jak widzimy, w Portugalii jest odwrotna tendencja niż u nas. Tam najmłodsze dzieci mają stworzone takie warunki, aby futbol sprawiał im jak najwięcej radości. U nas często najważniejszy jest niestety wynik. W Vitalis Park znajduje się również nieduży, 3-piętrowy budynek. Znajdują się w nim szatnie oraz poczekalnia wraz z kawiarnia dla rodziców z widokiem na boiska. Natomiast dla dzieci oczekujących na trening lub na rodziców po treningu zorganizowana jest sala na wzór naszej świetlicy. Dzieci spędzają tam czas pod opieką wykwalifikowanej kadry. Przy wejściu do ośrodka znajduje się mały sklepik FC Porto, w którym można kupić pamiątki klubowe.

 

 

 

Treningi w Vitalis Park, fot. Łukasz Smolarow

 

Czy rodzice płacą za szkolenie swoich dzieci?

 

Tak, szkolenie jest płatne i to wcale niemało. FC Porto założyło sieć szkółek „Dragon Force” nie tylko w samym mieście Porto, ale również w innych miastach. Co ciekawe, jedna ze szkółek znajduje się bodajże w Lizbonie, czyli na „terenie rywali”. Do szkółek uczęszczają dzieci w wieku 4-14 lat. Szkolenie odbywa się na 5 poziomach, które są ustalane nie wg wieku lecz wg umiejętności. Dziecko rozpoczyna edukację piłkarską w takiej szkółce, gdyż we właściwej szkółce FC Porto pierwsze grupy wiekowe to dzieci w wieku 8-9 lat. Natomiast w szkółkach „Dragon Force” dzieci rozpoczynają w wieku 4 lat. Corocznie z ok. 600 osób z każdej szkółki jedynie 5-6 osób trafia do właściwego szkolenia!

 

A co z resztą dzieci? Tych, którzy nie trafili do właściwej szkółki FC Porto?

 

Oni mogą dalej trenować. Są to, jak wspomniałem, zajęcia płatne. Można przejść całe szkolenie od 4 do 14 lat będąc słabym zawodnikiem. W ten sposób również są wychowywani przyszli fani FC Porto. Nawet jeśli nie dostaną się do właściwej szkółki będą jednak przywiązani do barw tego klubu. Kolejną korzyścią dla klubu jest to, że nawet jeśli dane dziecko w wieku powiedzmy 8 lat nie dostanie się do szkółki FC Porto, a trenuje w dalszym ciągu, nadal. Jest monitorowane przez klub. Przynosi zyski, bo rodzice opłacają szkolenie, a istnieje ewentualność, że jeszcze w późniejszym wieku na tyle się rozwinie, że jeszcze trafi do tej szkółki. Jak wspomniałem wcześniej, grupy szkoleniowe są dobierane wg umiejętności. W praktyce to wygląda tak, że nominalnie mamy do czynienia z grupami dobieranymi wg wieku, np. 4-5 latkowie, jednak jeżeli taki 5 latek wyróżnia się, to jest przenoszony do starszej grupy, aby mógł się dalej rozwijać. Mamy tam jak wspomniałem 5 poziomów szkolenia dzieci i na każdym z poziomów stworzonych jest ok. 10-12 drużyn. Trenują one w różnych godzinach i dzięki temu rodzicom jest łatwiej dopasować czas treningu swojego dziecka do swoich zajęć. Rodzic może również zdecydować, żeby jego dziecko trenowało 2 grupach, np. z jedną w poniedziałki i środy, a z drugą we wtorki i piątki. Wtedy oczywiście musi zapłacić więcej. Decyzja taka jest konsultowana z trenerami, a dziecko przez udział w takich zajęciach nie może absolutnie zaniedbywać szkoły. Można wykupić również np. tydzień szkolenia w szkółce.

 

 

 

Mecz w Vitalis Park, fot. Łukasz Smolarow


Mówił Pan, że szkolenie rozpoczynają dzieci w wieku 4 lat. W Polsce raczej zaczynają później.

 

No tak. Dzięki temu w Portugalii dzieci bawią się piłką 3-4 lata wcześniej niż ich rówieśnicy w Polsce. Ja nie mówię, że trenują więcej, bo to nie jest trening. One tylko grają, a gra od czasu do czasu jest przerywana, aby przeprowadzić krótkie zabawy z piłką. Grają w różne gry, często na małych boiskach oraz tzw. „małe gry”: 1 na 1, 2 na 2, 3 na 3 itd. oraz gry na 3, 4 bramki. Specyfiką portugalskiego szkolenia (widziałem to również w Bradze) jest przeprowadzanie gier z dużą ilością celów. Często gra się na 4 bramki, np. w kwadracie, w którym na każdym boku ustawiona jest bramka, albo ustawiony jest zawodnik, z którym wymienia się podanie. Dzięki temu zawodnicy doskonalą orientację przestrzenną. Ciekawe było jeszcze to, że trenerzy najmłodszych grup wiekowych podczas zajęć usuwają się w cień. Dzieciom daje się grać, nie używa się gwizdka, nie przeprowadza dużej ilości ćwiczeń. Najważniejsza jest płynność gry i płynąca z niej radość. To się oczywiście z czasem zmienia. Przykładowo, podczas treningu 15-latków, trener przerywa grę gwizdkiem i wtedy wszyscy zawodnicy podchodzą bliżej i wysłuchują jego uwag. Zdarza się, że następnie grają 2 minuty i znów słyszą gwizdek. Z mojej perspektywy to również wyglądało nietypowo. A więc trener nie wytykał błędów w trakcie gry, tylko dopiero w tych przerwach. Wydaje się to być słuszne, gdyż w trakcie grania daje się wolną rękę zawodnikowi. On sam ma podejmować decyzje, a nie ulegać presji i podpowiedziom z boku. Trzeba się przy tym nastawić na monotonną pracę, gdyż dopiero po meczu podczas jego omawiania zwraca się uwag zawodnikowi, np. zbyt wolno podejmowałeś decyzję o oddaniu strzału. Po kolejnych zawodach znów zwracamy uwagę na to samo. Dzięki temu jednak widzimy, jaką zdolność przetwarzania informacji uzyskanych od trenera oraz wyciągania wniosków ma dany zawodnik. Zatem do drużyny FC Porto wybiera się ludzi inteligentnych. Tych, którzy pozytywnie reagują i potrafią zmieniać swoje przyzwyczajenia.

 

Czyli spory nacisk jest kładziony na myślenie zawodników podczas gry?

 

Dokładnie tak. Wymagania wobec zawodnika z najstarszej grupy juniorów, który ma zostać polecony do I drużyny, są bardzo duże. Tam wszyscy prezentują wysoki poziom dynamiki, wytrzymałości i siły, a zwraca się uwagę, czy dany zawodnik myśli na boisku. Czy jest w stanie kreować grę, odnajdować się w nowych sytuacjach. Tłumaczono mi to na przykładzie lewoskrzydłowych, których załóżmy, w FC Porto mają 3 bardzo dobrych, szybkich i świetnie wyszkolonych technicznie. Jednak w momencie, gdy na mecz przyjeżdża słabsza drużyna, której głównym zadaniem jest nie przegrać meczu i stosuje skomasowana defensywę, to wtedy z takiego lewoskrzydłowego, który szybko biega pożytek jest niewielki. Wtedy taki zawodnik musi szybko się dostosować do tej sytuacji i inaczej zacząć grać w tym meczu. Podali taki przykład, że jednym z tych lewoskrzydłowych jest młodzieżowy reprezentant Portugalii. Bardzo chwalony w kraju, a w FC Porto nie bardzo się sprawdzał. I dlatego prawdopodobnie nie zostanie polecony do I drużyny. „Co z tego, że szybko biega, jak wolno myśli?”. Sieć skautingu FC Porto jest bardzo rozbudowana. Skauci rozmieszczeni są praktycznie na całym świecie. Przykładowo, w byłych koloniach portugalskich w Afryce. Będący tam na miejscu skaut „wyławia” jakiegoś zawodnika. Obserwuje go, następnie przyjeżdża inny skaut już z Porto, aby go ocenić. Kolejnym etapem jest obserwacja zawodnika przez trenera, który będzie miał go prowadzić. I dopiero 4 etapem jest zaproszenie tego zawodnika do szkółki w Portugalii. Jednak i tak dopiero po kilku miesiącach treningów okazuje się, jak jest z tym myśleniem i czy istnieje szansa, że ten zawodnik może w przyszłości trafić do I zespołu.

 

Czy podczas zajęć w starszych grupach wiekowych również jest taka luźna atmosfera, jak u tych najmłodszych?

 

Wobec juniorów wymagania są już inne, jednak zawsze jest czas, żeby się pośmiać. Jest fajny zwyczaj, że po treningu zawodnik „przybija piątkę” z trenerem. Można to zinterpretować jako podziękowanie za wspólną pracę. Jest to trochę inna kultura i troszkę inaczej tam podchodzi się do piłki, w związku z tym zajęcia są raczej wesołe. Nie zapominajmy, że dodatkowo wielu z zawodników pochodzi z Afryki czy Brazylii i dlatego charakter zajęć jest troszkę inny niż w Europie centralnej.

 

Jakie ustawienie taktyczne zespołu preferowane jest w FC Porto?

 

FC Porto jest taką portugalską Barceloną, z zachowaniem wszelkich proporcji, dlatego gra ofensywnie. Preferowanym ustawieniem jest 4-3-3. Boczni obrońcy grają bardzo ofensywnie. Następnie mamy 3 środkowych pomocników. Czasem skonfigurowani są tak, że 2 odpowiada za ofensywę, a 1 za defensywę, czasem ustawieni są odwrotnie, czyli 2 defensywnych a 1 ofensywny. 3 zawodników ultra ofensywnych często zamienia się pozycjami. Środkowy napastnik potrafi grać na skrzydle, a skrzydłowy w środku - mówiłem o tym wcześniej. I wszystkie drużyny w klubie tak funkcjonują. Jednak to nie jest obligatoryjne dla wszystkich. Jeżeli pojawi się jakiś trener, który będzie chciał ustawić swoją drużynę inaczej, to oczywiście może to zrobić. System FC Porto, funkcjonujący od dłuższego już czasu to jednak 4-3-3. Pytałem, czy jeśli do I drużyny przyszedłby trener, który chciałby zmienić ustawienie na np.. 4-4-2, to czy wszystkie drużyny młodzieżowe musiałyby też zmienić swoje ustawienia? Uzyskałem odpowiedź, że nie byłoby takiej konieczności.

 

 

 

Estadio Dragao, mecz ligi europejskiej FC Porto - CSKA Sofia 3:1, fot. Łukasz Smolarow

 

Dziękujemy za rozmowę