Boiskowi przywódcy zawsze odciskają piętno na zespołach, w których występują. Jednym z nich w czasie kariery był Jerzy Brzęczek, który nosił też opaskę kapitana w reprezentacji Polski. Dziś w roli szkoleniowca prowadzi ekstraklasową Wisłę Płock, a w poniższym tekście uchyla rąbka tajemnicy dotyczącej swojej strategii budowania pozycji trenera-lidera w szatni.

Podstawowa różnica pomiędzy piłkarzem-liderem a trenerem-liderem jest taka, że będąc zawodnikiem, można samemu coś zmienić na boisku. Będąc szkoleniowcem, można przekazać swoją najlepszą wiedzę, pokazać, jak trzeba wykonać dane zagranie, ale już nie ma się wpływu na to, jak podopieczni zrealizują to na murawie. Gdy jest się piłkarzem, można nawet w pojedynkę poderwać cały zespół w trudnym momencie. Myślę, że to jest główna i najważniejsza różnica. Trener, stojąc z boku, może zdawać sobie sprawę, co się za chwilę wydarzy. Czasami da radę coś podpowiedzieć, ale najczęściej nie zdąży i takie sytuacje kończą się niekorzystnie dla prowadzonej przez niego drużyny. Z kolei w poczynaniach ofensywnych trener najczęściej widzi więcej możliwości rozegrania akcji niż zawodnik znajdujący się na boisku, który nie zawsze dokona słusznego wyboru dającego pożądany efekt.

W moim odczuciu ważne jest, żeby trener, który był kiedyś piłkarzem, nie porównywał tego, co robią jego podopieczni, do swoich doświadczeń z czynnej kariery. Na obecnych zawodników nienajlepiej działają sformułowania typu „bo my to graliśmy…”. To nie ma sensu, nie będzie to miało pozytywnego wpływu na rozwój podopiecznych. To już inne pokolenie, piłka nożna się zmienia, pojawiły się inne uwarunkowania. Wiem, że takie wypowiedzi nadal będą się pojawiały, bo to na pewno dodaje pewnego smaczku, ale to domena ekspertów, którzy nigdy nie podjęli się pracy trenera. Oni mogą powiedzieć wszystko, bez żadnych konsekwencji. Jako trener ponosi się już odpowiedzialność. Jeśli osiągasz dobre wyniki, super. Jeżeli przegrywasz, zazwyczaj cię zwalniają i nie ma znaczenia, co kiedyś robiłeś na boisku.

Przede wszystkim trzeba być sobą. Nie można w szatni zachowywać się inaczej niż na co dzień. Oczywiście perspektywa spojrzenia w momencie podjęcia pracy trenerskiej diametralnie się zmienia. Nie można patrzeć wtedy wyłącznie na siebie, ale najpierw obserwować zachowania zawodników. To grupa ludzi, która już gra na profesjonalnym poziomie i zarabia spore pieniądze. A tam, gdzie one się pojawiają, mamy do czynienia z różnymi zależnościami i powiązaniami. Trener musi koniecznie nauczyć się obserwacji i „czytania” tego, co dzieje się w szatni. Potrzebni są też zaufani współpracownicy, którzy mają podobne wyczucie i potrafią przekazać swoje przemyślenia. A rolą pierwszego trenera jest analizowanie i wyciąganie słusznych wniosków.

Pytanie, jakie efekty będą przynosiły później reakcje szkoleniowca. Jeżeli zapomnimy jako trenerzy o tym, że zawodnicy też są ludźmi, którymi targają emocje, że również nas obserwują i oceniają – to nie działa tylko w jedną stronę – to najprostsza droga do zguby. Zawodnicy patrzą na szkoleniowców w każdej sekundzie i gdy ich trenerzy zachowują się nienaturalnie, łatwo można stracić autorytet.

Ważne, by trener także umiał przyznać się do błędu, to ludzkie. Trzeba potrafić powiedzieć to swoim zawodnikom. Każdy z nas się uczy, podgląda, zbiera i analizuje filozofie innych, ale w ostatecznym rozrachunku to właśnie trener, a nie nikt inny, musi wejść do szatni i zapanować nad grupą kilkudziesięciu dorosłych facetów. Jeżeli nie będzie tego potrafił, nie będzie funkcjonował na wysokim poziomie w tym środowisku. W drużynie są różne charaktery, a w czasie sezonu zdarzają się różne momenty. I te trudne, i te przyjemne. Trzeba mieć wyczucie, w jaki sposób rozmawiać z konkretnymi zawodnikami. Jednego można skrytykować przy całej drużynie i jemu to pomoże, a drugiego takie zachowanie może wykończyć, zniszczyć, bo po prostu psychicznie tego nie wytrzyma.

Gdy ktoś patrzy z boku, może uznać, że praca trenera jest łatwa. Nie ma jednak pojęcia, jak wiele jest części składowych w tym zawodzie, które muszą odpowiednio funkcjonować. Czasem jedno wypowiedziane przypadkiem słowo może wywołać bardzo negatywną reakcję u jednostki, a to z kolei może przenieść się na cały zespół. A później mamy już do czynienia z psychologią grupy.

Powyższy fragment pochodzi z artykułu „Liderem jest ten, kto nie tylko mówi ale przede wszystkim działa” opublikowanego w nr 1/2018 (26) czasopisma „Asystent Trenera”. W artykule tym Jerzy Brzęczek uchyla rąbka tajemnicy dotyczącej swojego trenerskiego warsztatu.

Tutaj można zamówić czasopismo „Asystent Trenera”